Rzecznicy praw versus Deming

Rzecznik praw obywatelskich (ombudsman) został wprowadzony po raz pierwszy przez szwedzką konstytucję z 1809 roku i oznacza mniej więcej reprezentanta interesów obywateli. Tak więc mamy naszych reprezentantów w parlamencie i reprezentanta obywateli. Stąd moje pytanie do was – dlaczego do cholery potrzebujemy tych dodatkowych rzeczników praw? Czyż te prawa nie powinny być bronione przez naszych parlamentarzystów? Czy na prawdę potrzebujemy płacić 2 różnym osobom za tę samą pracę i utrzymywać dwie oddzielne struktury administracji? Nie zrozumcie mnie źle – nie mam nic przeciwko rzecznikom praw, którzy w wielu wypadkach odwalają kawał dobrej roboty broniąc obywateli przed państwem. Jestem przeciwko zacofanemu systemowi, który sprawia, że sa oni w ogóle potrzebni. Jestem przeciwko politykom, którzy proponują nowych rzeczników praw jako rozwiązania dla istniejących problemów. Powiedzmy to sobie jasno – rzecznik praw to nie jest dobre rozwiązanie – to tylko łatka na wewnętrzną niewydolność administracji i w dodatku jest to łatka dość kosztowna. Politycy to lubią, bo ustanowienie rzecznika jest szybkie i mogą pokazać przed wyborami, że im zależy, jednocześnie przenosząc odpowiedzialność z siebie na nowy urząd. No cóż, być może rzeczywiście im zależy (prawdopodobniej bardziej na wyborach niż na Tobie), ale w najlepszym razie albo są zbyt leniwi by rzeczywiście rozwiązać problem zamiast zwalczać symptomy albo przeoczyli ostatnie 50-60 lat rozwoju w zarządzaniu jakością.
W roku 1950 W. Edwards Deming dał parę wykładów dla Japońskich inżynierów na temat statystycznego zarządzania jakością. Te wykłady na zawsze zmieniły nowoczesny świat przemysłu i utrzymywania jakości. Japońscy producenci polepszając jakość swoich produktów i zapewniając jakość całego procesu produkcji przekształcili Japonię w drugą potęgę przemysłową świata w zaledwie 40 lat.
I to jest właśnie to, czego potrzebujemy w naszych procesach administracyjnych. Zamiast tworzenia rzeczników wszystkiego, potrzebujemy ulepszyć nasze procedury administracyjne. Powinniśmy zacząć używać technik Kaizen w środowisku urzędniczym. Musimy zapewniać jakość na każdym etapie – w prawach, w rozporządzeniach i wreszcie we wszelkich miejscach styczności obywatela z urzędem. Zamiast tworzyć nowe stanowiska dla kontrolerów i tracić czas na korygowanie decyzji urzędniczych, powinniśmy szkolić urzędników w administracji by zwiększyć ich kompetencje i produktywność.
Fakt istnienia rzeczników praw mówi wiele o nieefektywności, ale mówi też bardzo dużo o urzędach – biurokraci nie wiedzą jak rozmawiać z normalnymi ludźmi – wolą rozmawiać z innymi biurokratami zamiast z własnymi obywatelami. Chcą się odseparować od obywateli za pomocą ścian z papieru i innych biurokratów. W Polsce już przekraczamy granice śmieszności. To jest mój obecny wykaz najważniejszych rzeczników na poziomie centralnym (istnieją także lokalni rzecznicy):

Jak widać pacjenci, dzieci, ubezpieczeni i konsumenci nie są obywatelami tego kraju, skoro wymagają specjalnych rzeczników.

Polski